0. Niedługo skończę trzy lata, choć ludzie mówią, że mam ich już ponad dwadzieścia. Teraz moje życie jest cudowne, ale nie zawsze takie było. Kiedy byłem malutki, starsza pani podarowała mnie na Boże Narodzenie swojemu wnukowi. Chłopiec był zachwycony. Niestety, jego radość nie trwała długo. Szybko stracił ochotę na spacery, które ja tak uwielbiam. Z czasem coraz częściej zapominał napełniać moje miseczki. Kilka razy zrobiłem siusiu w domu, bo już nie mogłem wytrzymać. Nikomu to się nie spodobało. W końcu mama mojego opiekuna zdecydowała, że tak dalej być nie może.
Zawieźli mnie do takiego specjalnego miejsca. Było tam dużo różnych zwierząt. Bardzo się bałem, bo niektóre psy były dorosłe i na mnie warczały. Było mi zimno i byłem sam. Cały czas drżałem. Mimo że strasznie burczało mi w brzuchu, nic nie jadłem, bo nie chciałem się narażać dużym psom. Tęskniłem za ciepłem mojej mamy, za jej miękkim futerkiem. Nikt mnie nie przytulał, nie głaskał i nie zabierał na długie spacery. Zrozumiałem, co to znaczy pieskie życie.
1. Pewnego dnia do mojej klatki wprowadzono małego czarnego pieska. Miał na imięRocky. Drżał i patrzył nieufnie. Postanowiłem usiąść obok niego, żeby było nam cieplej, także na sercu. Rocky opowiedział mi swoją historię. Bardzo martwił się o swojego pana, który zostawił go przy sklepie i już nigdy po niego nie przyszedł. Bał się, że coś mu się stało.
W schronisku trochę nam się nudziło, więc się bawiliśmy. Dzieliliśmy się jedzeniem. Raz nawet poszliśmy razem na szczepienie. Bolało, ale pani mówiła, że to dla naszego dobra. Nie piszczałem, bo chciałem zaimponować Rockiemu. W końcu nie byłem już szczeniaczkiem. Rocky wspominał, jak cudownie było, kiedy jego opiekun drapał go za uszkiem. Mówił też, jak skakał z radości, kiedy jego pan wyciągał smycz – zapowiedź spaceru. Kochałem te jego opowieści. Prosiłem, by mi je w kółko powtarzał, bo sam nie miałem zbyt wielu wspomnień.
2. Rocky cały czas czekał na swojego opiekuna. Tłumaczył mi, że nie wyobraża sobie, że mógłby pokochać jeszcze kogoś tak bardzo jak jego. Mówił, że to przeznaczenie, że na każdego psa przypada jeden ukochany człowiek. Wtedy wydał mi się bardzo bliski, więc spróbowałem podrapać go za uchem. Nie bardzo to wyszło, ale było dużo śmiechu. Rocky to mój pierwszy prawdziwy przyjaciel. Zacząłem marzyć o tym jednym ukochanym człowieku.
3. W życiu są momenty, w których czas płynie bardzo szybko, ale są i takie, kiedy wszystko się zatrzymuje, żeby przynieść wielką zmianę. Pamiętam ten dzień, kiedy przy naszej klatce stanęły jakieś chude nogi w ciemnych spodniach. Te nogi się ugięły i zobaczyłem wielkie zielone oczy. Zrozumiałem, że te oczy i cała buzia, to jest moje przeznaczenie, że to mój wymarzony człowiek.
– Bartusiu, Bartusiu, a może ten? – jakaś pani pokazała klatkę ze słodkim szczeniaczkiem. – Nie, mamo, już znalazłem – i pokazał palcem na mnie. – Chcę tego! Jestem pewien.
– Bazylku, zaraz cię stąd zabiorę do domu. – powiedział cichutko do mnie, a ja nie mogłem się nadziwić, skąd zna moje imię. To musi być przeznaczenie!
4. Od tamtej pory mój czas się nie zatrzymuje. Pędzi jak szalony, bo jest mi tak dobrze. Mój opiekun, Bartek, nigdy nie zapomina o spacerach czy napełnianiu misek. Czasem daje mi psie ciasteczka. Jak one smakują, mniam! Opowiada mi codziennie o swoich przyjaciołach, ostatnio sporo o Zosi, o dinozaurach i o piramidach – dzięki niemu czuję się taki mądry! Nie potrafię opisać, jaka radość mnie wypełnia, kiedy Bartek wraca ze szkoły do domu. Skaczę pod sufit i mam wrażenie, że zaraz urwie mi się ogon – tak nim wywijam! Potem idziemy na spacer. Nie ma na świecie drugiego tak wspaniałego człowieka. Myślę o nim w każdej minucie swojego życia. Nawet kiedy śpię.
5. Ostatnio wspomniał mi, że Sara chce zaadoptować psa, że pójdą do schroniska, w którym kiedyś mieszkałem. To wspaniały pomysł. Może Sara mogłaby zostać opiekunką Rockiego? Tylko jak im to wyszczekać? Och, zapomniałbym, Rocky miał rację – nie ma nic wspanialszego niż drapanie ludzkimi palcami za uszkiem.